…Albo raczej dlaczego kiedyś nie pytałam, a teraz to pytam każdego.
Robię zdjęcia. A właściwie od ponad 10 lat pracuję na etacie, ale jak dzieci urosły i okazało się, że mam całkiem sporo czasu dla siebie, kupiłam lustrzankę i tak jakoś poszło… Teraz robię zdjęcia nie tylko swoim dzieciom, ale i dzieciom klientów.
Aby móc pokazać kogokolwiek na swojej stronie www, na Facebooku, czy Instagramie, muszę mieć zgodę na wykorzystanie wizerunku. A żeby taką zgodę otrzymać, muszę o nią poprosić.
I tu się zaczyna cała ciuciubabka. Każde zlecenie jest dla mnie w jakimś stopniu stresujące i to bez różnicy, czy znam klientów i czy łatwo mi się z nimi współpracuje. Za każdym razem zastanawiam się, czy druga strona będzie zadowolona ze zdjęć i czy zechce, by umieścić choć jedno w sieci. Szanuję decyzję każdego i od zawsze mówię, że nie wymagam zgody na publikację (nawet w czasach PRZED RODO), ale nie oszukujmy się, cieszy mnie, gdy mogę coś pokazać by zachęcić kolejnych klientów.
I z całego kontaktu z moimi modelami zadanie tego pytania zawsze jakoś tak sprawiało mi trudność. Głównie dlatego, że nie chciałam, by ktoś poczuł się niezręcznie odmawiając mi. Dlatego gdy tylko w trakcie sesji klient dawał mi do zrozumienia, że nie lubi wrzucać swoich zdjęć do netu albo wiedziałam, że chroni swoją prywatność, że nie ma fejsa, to nie pytałam o zgodę, bo zakładałam z góry, że taka osoba sobie tego nie życzy. Nie pytałam również w sytuacji, gdy nie miałam jakiegoś sygnału, że jest zadowolony z efektów sesji. Nie mam tu na myśli zdjęć z imprez rodzinnych, bo takich z założenia nie publikuję wcale.
No i pewnie tak by było do dziś, ale niedawno usłyszałam w odpowiedzi, że przecież to zaszczyt znaleźć się na mojej stronie, innym razem, że super, będę sławny! Serio, nigdy nie myślałam, że to może być dla kogoś fejm. Ale była też ta jedna sytuacja, która zmieniła całkowicie mój tok myślenia. A mianowicie wysłałam koleżance by wybrała sobie 6 spośród 12 zdjęć. Ona odpowiedziała, że 4 wybrała, a nad dwoma się zastanawia… Dla mnie to był jasny sygnał, że liczyła na coś lepszego i nie jest do końca zadowolona. Jakoś tam się dogadałyśmy ostatecznie, ale nawet nie myślałam o tym, by ją pytać o jakąkolwiek zgodę, bo najzwyczajniej w świecie czułam, że nawaliłam. Jednak gdy się spotkałyśmy po 3 tygodniach na odbiorze odbitek, tak jakoś dobrze się rozmawiało, że zapytałam, czy ma coś przeciwko, bym wrzuciła jakieś zdjęcie z ich sesji na stronę. Odpowiedź: „No już tak czekam, czy zapytasz. Myślałam, że Ci się nie podobają i dlatego nie chcesz ich wrzucać”. …Zatkało mnie!
To jedno zdanie uświadomiło mi, co może pomyśleć klient: „Ta ciągle coś wrzuca na stronę, a mnie to nawet nie spytała…” A to zupełnie nie tak!
I teraz pytam już wszystkich, okazało się, że to wcale nie jest takie trudne ;P
No i oświadczam wszem i wobec, że jeśli kogoś kiedyś nie zapytałam, to nie dlatego, że mi się nie podobały jego zdjęcia, tylko dlatego, że sama sobie gdzieś po drodze założyłam, że ta osoba sobie tego nie życzy.
Jak zawsze wytrwałym dziękuję za uwagę i pozdrawiam serdecznie!
Emila.